Nie jestem jakąś szczególną entuzjastką gier komputerowych, bo zawsze wolałam planszówki, karciane, kości itp., ale Quake to już jakiś kult. Niesamowite emocje w dzieciństwie, młodości. Zdecydowanie ukochana gra komputerowa!
Najpierw bardzo się go bałam, bo patrzyłam, jak tata grał i przerażało mnie, że bohater ma zakrwawioną twarz. No to tata córeczkę nauczył grać z włączoną opcją GOD, czyli nieśmiertelnością, żeby ta twarz nie zalewała się krwią

Przez pierwsze lata grałam na samych kodach, bo tak bałam się porażki, ale to odkrywanie komnat, znajdowanie sekretów, kluczy, przejść... Najlepsze komputerowe wspomnienia. A jeszcze, kiedy rodzeństwo podrosło i mogliśmy razem się tym fascynować! Mama złościła się, bo wtedy jeszcze nie spodziewała się, że w przyszłości 10h/dobę to będzie dziecięca norma przed komputerem, więc nastawialiśmy budziki na 1 w nocy i cichaczem odpalaliśmy kompa

a kiedy pierwszy raz udało się dojść do końca, gdy pojawia się Shubb Niggurath (o ile dobrze piszę), to zostawiliśmy komputer włączony na 2 doby, bo nikt nie umiał jej pokonać, a baliśmy się, że na tym etapie może się nie zapisać. I przyszedł kolega, któremu chcieliśmy się pochwalić i... pokonał ją. Później jakoś emocje opadły, ale po kilku latach Quake się odrodził w naszych głowach. A ja jeszcze później przez jakiś czas miałam go na służbowym komputerze! Tylko nigdy nie znalazłam czasu, żeby przejść więcej niż 2-3 etapy.
A Wy? Znacie? Graliście? Polubiliście? A może macie sentyment do innych, podobnych gier?